Czy w miłości trzeba zachować… umiar?

Jestem żoną i mamą. Nigdy nie będę mniszką. Mimo to często tęsknię za „czymś” – miejscem albo stanem – duchowym i fizycznym. W tym miejscu/stanie byłabym sama ze swoimi poplątanymi myślami. Do tej pory nazywałam go pustynią/ciszą/samotnością. Aż odkryłam, że tęsknię za… umiarem.

Łeeeeee, a miało być coś na Walentynki!

Będzie.

„Umiar” – co za paskudnie niemodne słowo. Podobne do „pokory” albo „wdzięczności”. Zajeżdża katolickim smrodkiem, jak mawia moja znajoma. Tymczasem to umiar decyduje o tym, czy znajdujemy w życiu to, co najważniejsze. I czy jesteśmy szczęśliwi.

Zachowywanie umiaru dotyczy wszystkich dziedzin naszego życia. W pierwszej kolejności kojarzy się z jedzeniem – ani obżarstwo, ani niedojadanie umiarem nie jest. Mówiąc „umiar”, myślę też o swojej szafie – czy jest w niej wystarczająco dużo ciuchów? A może już dawno miarka się przebrała i trzeba by tam zrobić tornado? Jeszcze gadżety – tu naprawdę trzeba uważać, aby nie przegiąć. By z jednej strony ułatwiły nam życie, a z drugiej – by nie zrobiły z nas – za przeproszeniem – idiotów. „Umiar” kojarzy mi się również z rozsądnym korzystaniem z dóbr przyrody. Ale to nie wszystko.

Moje oczekiwania względem siebie

Szczególnym wymiarem zachowania umiaru jest postawa wobec samego siebie, a więc złapanie równowagi między pogardą dla siebie a pychą. Pogarda dla siebie to mało fajne uczucie – czujemy się gorsi, beznadziejni i potępiamy się, bo mamy w stosunku do siebie wygórowane oczekiwania. Mówiąc brutalnie, trudno nam się pogodzić ze swoją przeciętnością. Nie chcemy zaakceptować faktu, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Poniżamy się, ale w głębi duszy liczymy na to, że inni postawią nas na piedestale.

Pycha to drugi biegun nieumiarkowanych oczekiwań względem siebie. Mania wielkości, wywyższanie się, stawanie ponad innymi ludźmi daje pewnie względne zadowolenie. Ale czy ciągłe analizowanie swoich potrzeb i pragnień oraz skupianie się na ich zaspokajaniu da szczęście? Też nie.

Wszystko się zgadza. Bo kiedy najbardziej mam ochotę uciec i gdzieś się zaszyć? Gdy zawalę jakiś temat i wydaje mi się, że jestem mega marnym pionkiem albo gdy czuję, że sama sobie za mocno przykręciłam śrubę.

Moje czekiwania względem innych

Skoro chcę być dobra dla samej siebie, fajnie by było przyjąć tę samą postawę względem innych ludzi i zachowywać umiar w oczekiwaniach, które mamy wobec nich. Tymczasem po świecie chodzi wielu niezadowolonych…

Pewien lekarz wyrusza helikopterem na ratunek ludziom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie z powodu skrajnego przeceniania własnych możliwości. Sam podejmuje ryzyko, aby ocalić czyjeś życie. Nagle słyszy pełne wyrzutu pytanie, dlaczego przybywa dopiero teraz. W dodatku jest krytykowany za – rzekomo niewłaściwe – działania. O co chodzi w takiej sytuacji? Oto ktoś nie chce się przed sobą przyznać, że popełnił błąd, źle ocenił niebezpieczeństwo. Potrzebuje w związku z tym osoby, na którą zwali winę za swoje żałosne położenie. W tym wypadku jest to ratownik. Jeżeli ludzie nie zachowają umiaru w oczekiwaniach wobec niosących im pomoc, to wkrótce zabraknie osób gotowych narażać swoje życie dla innych.

Zbyt niskie albo zbyt wygórowane oczekiwania względem innych prowadzą do niczego innego, jak tylko do pogłębiającej się frustracji.

Oczekiwania innych wobec mnie

Ten temat to armata. No bo ci „inni” to mój szef, małżonek, dzieci, przyaciele, znajomi, koledzy z pracy… Jak tu napisać, aby było dyplomatycznie? 🙂

Tak jak my mamy oczekiwania względem innych, tak inni oczekują czegoś od nas. Czasem mówią o tym głośno, czasem nie werbalizują swoich oczekiwań. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze (a może wbrew pozorom to błogosławieństwo?) jest to, że nie możemy spełnić (wszystkich) oczekiwań wszystkich. Dlaczego? Choćby dlatego, że często są ze sobą sprzeczne. Jak zadowolić i szefa, który chce mnie po godzinach, i dzieci, które liczą minuty do mojego powrotu z pracy? Nie da się.

Gdybyśmy próbowali spełnić wszystkie wymagania, bylibyśmy stale rozdarci.

Prawda. Na szczęście nie musimy tego robić! 🙂

Umiar w… miłości?

I zamysł był taki. Że napiszę o ważnym dla mnie odkryciu, jakim jest fakt, po co potrzebuję pustyni/samotności/ciszy. Po to właśnie, aby szukać umiaru na różnych płaszczyznach życia: w relacji do samej siebie i do innych. A na zakończenie chciałam napisać, że jedyną sferą, gdzie możemy być rozrzutni i nie musimy zachowywać umiaru, jest miłość. Ależ by było romantycznie, ach! Ale tak nie napiszę.

„Miłość jest bez miary” – powiedziała pewna święta. To zdanie jest prawdziwe w odniesieniu do miłości Boga, którego miłość nie zna granic. Miłość Boża stanowi wyzwanie dla naszej miłości. I ona powinna stale dążyć do przekraczania granic. Nie możemy kochać współmałżonka tylko trochę – musimy go kochać całym sercem.

Jednocześnie musimy szanować „nie” drugiego i wyznaczać swoje granice. Słyszałam kiedyś powiedzonko, że odrobina chłodu pozwala zachować masło w świeżości. Kilka lat temu, gdy byliśmy świeżo po ślubie, nie zgodziłabym się z takim stwierdzeniem. Moja romantyczna miłość, choć mój cudowny mąż nigdy mi tego nie powiedział, na pewno bywała przytłaczająca i czasem nie pozwalała mu oddychać. 🙂 Ale dziś już wiem, że…

Sztuka kochania polega na tym, że czerpiąc ze źródła „miłości, która jest bez miary”, okazuję innym moją miłość w odpowiedni sposób – czyli zgodnie z właściwą miarą.

Czy to znaczy, że dzisiaj kocham Marcina mniej niż np. 5 lat temu? Nie! Po prostu…

Tego, kogo kocham, biorę w ramiona i przytulam do serca. Nie ściskam go jednak tak, by odebrać mu oddech.

Takiej miłości życzę – sobie i Wam! I jest na Walentynki. 🙂

PS. Wszystkie cytaty pochodzą z książki Anselma Gruna. Doskonałej książki! Sztuka zachowywania umiaru, Wyd. Święty Wojciech. Kupcie sobie na Walentynki. Polecam gorąco, choć nie mam w tym żadnego interesu. To nie jest arykuł sponsorowany. 🙂

4 Comment

  1. Dzika Kaczka says: Odpowiedz

    czyli miłość bez umiaru, ale każdemu wedle potrzeb 😉
    pozdrawiam skrzydłem!

    1. cogitka says: Odpowiedz

      W punkt!

  2. O rany! Dokladnie tego dzisiaj potrzebowałam. Dziękuję! 🙂

    1. cogitka says: Odpowiedz

      Proszę!:)

Skomentuj Marta Anuluj pisanie odpowiedzi