Chciałabym napisać książkę dla dzieci. Nie z legendami, nie z baśniami, ale z opowiadaniami „z życia”. Jeśli mi się to uda, będzie podobna do przygód Basi.
Czytanie książek jest w naszym domu rytuałem. Kiedyś pierwsze skrzypce grałam w nim ja, teraz – Marcin. Sytuacja zmieniła się po narodzinach Róży. Oznajmiliśmy wtedy, że od dziś na dobranoc czyta tata (mama w ciągu dnia). Dziewczyny wybierają, na co mają ochotę. Następnie ładują się z ojcem pod kołdrę i czytają, aż 2/3 zespołu zaśnie. Albo 3/3.
Nasze dziecięce czytanie zaczęliśmy, oczywiście!, od Tuwima, Brzechwy, Konopnickiej – czyli klasyki wiersza. Potem była klasyka prozy – bracia Grimm, Andersen, Perrault… No ale ile można czytać o Śnieżce, Kopciuszku i Brzydkim Kaczątku? Wreszcie postanowiliśmy rozszerzyć repertuar o coś współczesnego. Jedną z najciekawszych pozycji, na które do tej pory trafiliśmy, jest Wielka księga przygód. Basia.
Basia ma pięć lat. Nie za dużo, nie za mało – w sam raz. Mieszka z rodzicami i bratem Jankiem. Wkrótce rodzina powiększa się o kolejnego osobnika płci męskiej, Franciszka. Cóż, Basia za nim nie przepada. No bo się drze, zawłaszcza mamę i tatę, jest brzydki, a i tak każdy mówi, że ładny. Narodziny Franka-Kolanka to jedna z siedmiu przygód Basi, na które jest podzielona książka. Inne, równie pasjonujące, to m.in. przygotowania do Bożego Narodzenia, zabawa w przedszkolu czy sprzątanie (coś dla nas… tak – sprzątanie może być przygodą…).
Książka spodobała nam się z kilku powodów:
1. Treść – z życia wzięta. Dziewczynki identyfikują się z Basią, bo mają podobne przeżycia.
2. Walory dydaktyczne 🙂 – książka inteligentnie i nienachalnie tłumaczy zmiany, które zachodzą w życiu dziecka. Bez łopatologii, ale za to z niezbędnym poczuciem humoru są opisane wspomniane już narodziny Franka i powrót mamy do pracy – a to z pewnością jedne z trudniejszych wydarzeń wieku dziecięcego. Spodobała mi się też opowiastka o Anielce – dziewczynce z przedszkola, z którą nikt nie chciał się bawić. Po wspólnej lekturze możemy pogadać z Karolą i Klarcią i zwykle są to bardzo pouczające pogawędki. Dziewczyny same interpretują opowiastki, mówią, jak je rozumieją, bo autorka nie tłumaczy wszystkiego jak krowie na rowie, ale szanuje inteligencję czytelnika (wielki plus!). Fajnie mieć wychowawcze wsparcie w 5-letniej, lubianej przez dzieci bohaterce.
3. Pochwała dzieciństwa – autorka jest bardzo dobrym obserwatorem. O zwyczajnych, prozaicznych, z pozoru nudnych (?!) wydarzeniach pisze z pasją. Ile może być z radości z samodzielnego przygotowania śniadania! Z jakim entuzjazmem można opowiedzieć o taplaniu się w błocie. Dzięki temu dziewczynki widzą, że w każdym kącie i za każdym rogiem czeka na nie jakaś niespodzianka. I że świetna zabawa zależy tylko od ich kreatywności.
4. Forma – zwięzła i niebanalna. Widać, że autorka lubi słowa.
5. Ilustracje – są super!
A Wy co polecacie dla swoich dzieciaczków? 🙂